Czy zastanawialiście się kiedyś, jak będzie wyglądała Polska bez was? Za pięćdziesiąt, sześćdziesiąt czy sto lat? Czy zapanuje w niej chaos polityczny i moralny, a w badaniach opinii publicznej wszyscy będą mówić, że stracili sens życia? Czy raczej chaos ktoś zastąpi zamordyzmem - porządkiem narzuconym siłą? A może nie będzie tak źle?
Czy nieuchronnie staczamy się w skrajności? Jakie są konsekwencje tego, że uśmierciliśmy Boga? Jak nowe technologie, mem i beka stały się terapiami, dzięki którym próbujemy sobie radzić z rzeczywistością? Dlaczego emocje wyparły racjonalne myślenie i jak bardzo jest to niebezpieczne? Czy unikacze różnorodności mogą się dogadać z jej piewcami?
W nowej książce Marcin Matczak próbuje zrozumieć, jak zmienia się Polska pod wpływem przenikającej nasze życie publiczne propagandy nienawiści. Wyjaśnia, że szaleństwo polaryzacji i dążenie do wzajemnego unicestwienia nikomu nie przyniosą korzyści. Obnaża techniki, którymi posługują się populiści - zarówno prawicowi, jak i lewicowi - demaskuje ich działania, markujące tworzenie lepszej przyszłości, a w istocie prowadzące do destrukcji.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Marcin Matczak.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Kultura we wszelkich swych przejawach wymaga przyjęcia co najmniej jednej z dwóch postaw. Pierwszą, a przy tym jedyną formą ontologicznej neutralności, jest czysta, niezależna od indywidualnych czy zbiorowych doświadczeń kontemplacja. Jakkolwiek atrakcyjna może się wydawać ta perspektywa dla rozważań teoretycznych, należy podkreślić, że owa "czysta" postawa, nieobarczona jakąkolwiek empirią potoczności czy dociekania naukowego, jest (skądinąd użyteczną) niczym więcej jak utopią. Nie wdając się w dyskusje nad przedmiotem tego, czym jest kultura, nie próbując dociec jej źródeł ani konieczności, a poprzestając na fundamentalnym wymiarze istnienia, jakim jest emanacja jej przejawów, pozostaje nam w mówieniu o tym, co stanowi kulturę, przyjąć drugą postawę, tę, która wychodząc od kryteriów, zawsze łączy się z ocenianiem.
Pojawia się tu jednak zasadniczy problem znaczenia perspektywy, z jakiej przyjmuje się takie czy inne kryteria, tym samym determinuje cel oraz funkcje oceny. Kryteria bowiem, jako klasyfikujący zbiór cech umożliwiających poznanie, nie muszą być w jakimkolwiek stopniu kompletne ani nasycone tym, co nazywalibyśmy (nie wdając się w kolejną dysputę o racjonalności) prawdą czy odpowiedniością względem rzeczywistości. Wystarczy mniej lub bardziej uporządkowana logicznie struktura cech oraz własności, by na tej podstawie oddzielać jedne przedmioty od innych, a nawet dokonywać względem nich hierarchicznego porządkowania. (Ze Wstępu)