Karolina Wasielewska, dziennikarka i autorka bloga "Girls Gone Tech", w "Cyfrodziewczynach" przypomina informatyczne herstorie.
Akuszerkami informatyki w Polsce były kobiety. Jeśli więc ktokolwiek podważa dziś ich kompetencje w tej dziedzinie, musi przyjąć do wiadomości, że historia nie potwierdza jego uprzedzeń. Nie tylko w Polsce kobiety, na równi z mężczyznami, konstruowały i programowały pierwsze komputery.
Wiele bohaterek tej książki było na stanowiskach kierowniczych, dostawało nagrody za swoje projekty czy wynalazki, miało opinię wybitnych ekspertek i cieszyło się uznaniem w Polsce i innych krajach, gdzie korzystano z polskich komputerów. W karierze wspierali je partnerzy, którzy brali na siebie część obowiązków domowych.
Autorce udało się dotrzeć do Polek, które konstruowały komputery i tworzyły języki programowania czy pierwsze aplikacje użytkowe, a później komputeryzowały m.in. Bibliotekę Narodową czy ministerstwo sprawiedliwości.
Niech życiorysy tych kobiet, które rozwiązywały nierozwiązywalne problemy, a ich odwaga w życiu zawodowym przenosiła się na decyzje podejmowane w sprawach prywatnych, będą inspiracją dla ich następczyń. Bo jeśli marzymy o branży technologicznej wolnej od "Brotopii", której produkty będą współtworzone przez kobiety i przez to dostosowane do potrzeb kobiet - powinnyśmy wiedzieć, że nie odkrywamy Ameryki i nie burzymy "odwiecznego porządku". Wprost przeciwnie, chcemy wrócić do stanu, który był dla świata nowych technologii naturalny od początku jego istnienia.
To powieść o ojcach, o których się nie mówi. O niby rodzinach, których oficjalnie być nie może. O krzywdzie dzieci, która przez hipokryzję i system praktyk Kościoła katolickiego, jest zamiatana pod dywan.A przede wszystkim to autentyczne historie ludzi uwikłanych w relacje, które zmieniły ich życie: kobiet i mężczyzn, którzy coś zyskali i coś stracili w związkach z księżmi, ludzi, którzy są owocami związków, niekiedy zapoczątkowanych gwałtem, z duchownymi. Wychowywani na plebanii, w wynajmowanych przez lata mieszkaniach, zmuszeni wyjechać zagranicę, niekiedy zaakceptowani, częściej odrzuceni i napiętnowani. Żyją wśród nas, choć nie chcemy tego dostrzec.Poruszający reportaż otwierający bolesny temat, o którym do tej pory nie mówiło się na głos.
Influencerzy, rycerze Jezusa, chłopaki z grindra, freak fighterzy, fetyszyści, monarchiści. Tylko niektórzy z nich kiedykolwiek pójdą na randkę, ale za to wyrobią 1000% normy. Wszystkich łączy jedno: poszukiwanie miłości, której często zabrakło w ich domach. Czy walka płci została ostatecznie przegrana przez silniejszą płeć?
Reportaż Elżbiety Turlej zabiera nas w mało znany, a często wirtualny świat polskich mężczyzn, który - choć czasem trudno w to uwierzyć - istnieje naprawdę, tuż obok nas.
Ostrzegamy: książka zawiera treści nieodpowiednie dla czytelników niepełnoletnich oraz poglądy, które mogą urazić niektórych dorosłych. Czytasz na własną odpowiedzialność.
UWAGI:
Książka dostępna także jako e-book. Oznaczenia odpowiedzialności: Elżbieta Turlej.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Kariery zaczynało tam wiele późniejszych gwiazd estrady: Małgorzata Ostrowska, Izabela Trojanowska, Janusz Panasewicz, Mieczysław Szczęśniak, Michał Bajor czy Urszula. Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze i Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu należały w PRL-u - obok Opola i Sopotu - do czwórki głównych festiwali piosenki. Wszystkie powstały w latach 60. XX wieku, w czasach gomułkowskiej "małej stabilizacji", a rozkwit przeżyły w gierkowskiej dekadzie "propagandy sukcesu". O ile jednak Opole i Sopot przetrwały transformację ustrojową, Zielona Góra i Kołobrzeg szybko zniknęły z festiwalowej mapy Polski. Dziś we wspomnieniach ówczesnych gwiazd pojawiają co najwyżej mimochodem, jakby występy tam były wstydliwym epizodem, o którym należy czym prędzej zapomnieć.Powiem krótko - festiwal w Zielonej Górze to była trampolina do kariery. Mnie akurat się udało. Nie ma się czego wstydzić, prawie wszyscy tam zaczynaliśmy. Panowała bardzo przyjemna atmosfera, poznałam mnóstwo fajnych ludzi. Wspominam to dużo lepiej niż festiwal w Opolu w roku następnym. Urszula
UWAGI:
Bibliografia, netografia na stronach 453-457. Indeks. Oznaczenia odpowiedzialności: Bartosz Żurawiecki.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
W tej książce nie znajdziesz porad dietetycznych ani praktycznych wskazówek, jak być piękną i szczupłą. Nie dostarczy ci ona prostych wzruszeń nad trudnym losem osób, których ciała nie wpisują się w obowiązujący kanon. Nie ma tu też historii cudownych metamorfoz przeprowadzanych pod okiem sztabu specjalistow i zapewniających rozrywkę milionom widzów popularnych programów telewizyjnych.
Dowiesz się natomiast, jak to jest być grubą w świecie, który grubości nienawidzi, skąd się biorą uprzedzenia, na czym polega fatfobia i jakie są jej dramatyczne skutki. Maria Mamczur, nagradzana reporterka, oddaje głos osobom, które dyskryminacji doświadczają na własnej skórze. Wspólnie z bohaterkami książki zastanawia się, jak w świecie przesiąkniętym nienawiścią do grubych wywalczyć miejsce dla siebie.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Maria Mamczur.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Gdzie znika woda? Czy Polska musi stać się pustynią? Choć katastrofy klimatycznej raczej już nie powstrzymamy, to wciąż lokalnie możemy osłabić jej skutki. Albo raczej moglibyśmy, gdybyśmy chcieli, bo posiadamy niezbędną wiedzę i technologię. Mamy jednak inne priorytety.
Gdy burze piaskowe i fale upałów stają się codziennością, a kolejne gminy wprowadzają zakaz podlewania ogródków, wykształcona w latach 70. klasa rządząca zachowuje się, jakby przeżywała drugą młodość. Regulowanie rzek, wycinanie lasów, zatruwanie jezior, osuszanie całych powiatów przez kopalnie odkrywkowe oraz hojne wsparcie wodochłonnej produkcji mięsnej i rolnictwa przemysłowego. To nasza polska codzienność.
Jan Mencwelw swoim reportażu Hydrozagadka próbuje znaleźć źródła problemu, jaki mamy z wodą. Pokazuje, jak nie tylko rząd, ale również Wody Polskie, spółki węglowe, Lasy Państwowe i rolnicy solidarnie działają na rzecz zrobienia z naszego kraju pustyni. Rozmawia też z naukowcami i hydrologami, którzy mówią wprost, że są inne drogi. Jeszcze nie jest za późno, żeby ocalić nasze lasy, jeziora, rzeki i bagna.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 335-[348]. Oznaczenia odpowiedzialności: Jan Mencwel ; zdjęcia Jabub Szafrański i Jan Mencwel.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni