Widziałam wojny. Wiem, jak łatwo i jak głupio się zaczynają. Faceci uwielbiają stroszyć piórka, paradować w bojowym rynsztunku, machać sztandarami, prężyć muskuły. Ale potem, jak już się zacznie, nikt nie lubi wojny, a zwłaszcza nikt nie lubi umierać. Wygrzebałam moje reportaże, korespondencje, notatki - niby z wojen, ale z życia tak naprawdę. Z życia obok wojny, której nikt nie chce. Maria Wiernikowska
UWAGI:
Bibliografia na stronie [264-265]. Oznaczenia odpowiedzialności: Maria Wiernikowska.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Zaufaj drodze... Dzień dobry, ja autostopem z Rio de Janeiro - to hasło, którym 22-letni Tony Kososki jednał sobie wszystkich, bez wyjątku, spotykanych podczas podróży ludzi. I nieważne, czy znajdował się w Ekwadorze - najbardziej europejskim spośród poznanych przez niego krajów Ameryki Południowej, wciąż zmagającej się z problemem narkotyków Kolumbii, gdzie mimo całego zła żyją najcudowniejsi ludzie świata, czy w pogrążonej w kryzysie Wenezueli. Tony lubi zaskakiwać i łamać stereotypy. Już w Brazylii podjął decyzję o ograniczeniu swoich wydatków za transport i noclegi do minimum, czyli do zera. Czy udało mu się zrealizować ten cel i jak wpłynęło to na jego podróż? Jak doszło do tego, że spędził noc w wenezuelskim areszcie i dwa tygodnie w raju na Karaibach za jedyne 20 groszy? Gdzie oglądał walki kogutów i polował na krokodyle? Dlaczego realia Wenezueli poznawał, stojąc w tamtejszych kolejkach? Czy udało mu się zrozumieć fenomen Chaveza i Pabla Escobara? Pytania można mnożyć, a to tylko zapowiedź tego, z czym musiał się zmierzyć. Widzieć więcej to kolejna, po książce Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę, spora dawka nieprzewidywalności, fascynacji i doświadczeń, które skłaniają autora do rozważań nad wartością podróży i pojęciem bycia bogatym. To łącznie 471 dni i blisko 28 000 kilometrów samotnej autostopowej przygody młodego człowieka, który pewnego dnia uwierzył w siebie i zaczął spełniać marzenia. To przede wszystkim książka o determinacji w dążeniu do celu, sile charakteru i ciągłym przesuwaniu granic tego, co wcześniej było niemożliwe
UWAGI:
Na okładce: Podróż przez Ekwador, Kolumbię i Wenezuelę. Oznaczenia odpowiedzialności: Tony Kososki.
To szarkijja pokonała wojska Napoleona, kiedy chciały zawładnąć Bliskim Wschodem. Gdy wieje ten pustynny wiatr, gorący piasek gryzie w oczy i daje się we znaki tak samo jak krzywda, która spotyka Beduinów zepchniętych na najniższy szczebel drabiny społecznej Izraela. Choć teoretycznie są pełnoprawnymi obywatelami i od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku spierają się przed sądami z władzami Izraela, ich sytuacja niewiele się zmienia. Marzą o gwałtownym rewolucyjnym wichrze, który zmusi Izrael do uznania praw swoich obywateli z pustyni. Wieje szarkijja to kolejna po żydowskiej Izrael już nie frunie i palestyńskiej Oczy zasypane piaskiem reporterska odsłona izraelskiego dramatu. Trzeba pisać jak Smoleński, żeby historię poniżenia Beduinów z Negewu - dziesiątki razy wyburzonych miast, przemocy, poligamii, narkotyków - opowiedzieć tak ciepło i soczyście. Trzeba też od podszewki znać Izrael i jego wyrzuty sumienia, żeby trafić w sedno: Beduin to esencja "obcego". Arab, ale pogardzany przez Arabów, Izraelczyk, ale pognębiony przez Izrael. Smoleński pisze o miejscach, gdzie drzewa i psy są ważniejsze od ludzi, a mimo to otrzeźwia i orzeźwia jak beduińska herbata. [PATRYCJA SASNAL]
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Paweł Smoleński.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Kresy to wbrew nazwie aż połowa odrodzonej w 1918 roku Rzeczypospolitej. Zniszczony pierwszą wojną światową i wojną polsko-bolszewicką kraj rozpoczyna wielką odbudowę. Także Kresów.Miało być tak jak na Zachodzie, tylko jeszcze piękniej. Wystartował program budowy domów dla urzędników państwowych. W Wilnie ruszyła nowa radiostacja - podniecony dyrektor Hulewicz spoglądał na chmury i rozstawiał nad Wilią mikrofony do eksperymentalnego słuchowiska w plenerze. W Pińsku zalśnił stalą port marynarki wojennej, a dowódca kazał budować nowoczesne bezzałogowce. Bracia Konopaccy postawili pod Grodnem wielką fabrykę sklejki, z której powstawały najlepsze polskie - i nie tylko - samoloty. W Janowej Dolinie na Wołyniu wśród ukraińskich wsi wyrosła przy kopalni bazaltu wzorcowa osada robotnicza. A doktor Parymończyk w Zaleszczykach leczył tak dobrze, że miejscowi przemienili zapyziałą miejscowość w polską Riwierę.Autorki przypominają historie zapomniane i zamiast opowieści o dworkach kreślą obraz Kresów nowoczesnych. A potem sprawdzają, co dziś z tej nowoczesności zostało.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 267-[279]. Oznaczenia odpowiedzialności: Agnieszka Rybak, Anna Smółka.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Francuski reporter Jean Hatzfeld, autor trylogii o rwandysjkim ludobójstwie, kilkanaście lat po bratobójczej wojnie wraca do Rwandy, by oddać głos drugiemu pokoleniu traumy - dzieciom ocalałych Tutsi i uwięzionych Hutu. Więzy krwi to poruszające świadectwa tych, którzy choć odziedziczyli bolesne wspomnienia, starają się pogodzić z losem. W miejscu, "gdzie mądrość ucierpiała z powodu braku starszych pokoleń", a podświadoma chęć zemsty miesza się z dziecięcą naiwnością, Hatzfeld ukazuje, że wspólne przepracowanie przeszłości pomaga z nadzieją spoglądać w przyszłość tym, którzy nie mieli wpływu na traumatyczną historię.
"Nieprawda, że życie po ludobójstwie wszędzie wygląda tak samo. Dzięki tej rozdzierającej książce dowiecie się, jak wyglądało ludobójstwo w raju na ziemi i jakie kłopoty z pamięcią o nim mają ci, co przeżyli." Adam Szostkiewicz, "Polityka"
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Jean Hatzfeld ; przełożył Jacek Giszczak.