Delta Mekongu jest jednym z najciekawszych regionów Indochin. To właśnie tam Grzegorz Kapla rozpoczyna swoją kolejną włóczęgę. Jego reporterski zmysł pozwala mu dostrzec wiele szczegółów i uczestniczyć w sytuacjach niedostępnych zwykłemu turyście: porannej ceremonii ofiarowania buddyjskim mnichom miski ryżu, prezentacji nowego króla Tajów, a także próbować lokalnych potraw w miejscach, do których nie prowadzą przewodnicy z biur podróży: "kucharz sprzedaje swoją zupę, ryż z mięsem albo curry z palnika gazowego na kółkach i podaje ci do maciupkiego stolika, jaki w naszym świecie stałby w przedszkolu. Ledwo można się wcisnąć w maleńkie krzesełko".
Dociera także do ważnych miejsc - takich jak Wat Arun, głównej świątyni Tajów, Angkor Wat czy Srebrnej Pagody - choć nie zawsze utartymi szlakami: "Ktoś mnie nagabuje, żebym kupił bilet i popłynął zobaczyć zachód słońca. Macham ręką i zbiegam kamiennymi schodkami w dół, do promu. To zwykły prom. Po drugiej stronie w wiosce Akreiy Ksatr nie ma niczego ciekawego, ale kiedy płynie się przez Mekong pierwszy raz w życiu, nieważne jest dokąd". Włóczęga to także wspaniała okazja, by spotkać niezwykłych ludzi, chętnie dzielących się swoimi historiami i doświadczeniami.
Ta podróż i przypadkowe spotkania wyznaczają na mapie Delty Mekongu trasę nie do powtórzenia. Swoje wspomnienia Autor uzupełnia czarno-białymi zdjęciami, bo one sprawiają, że patrzymy uważniej. Na świat trzeba właśnie tak patrzeć - zwłaszcza na świat mający wkrótce przestać istnieć z powodu pandemii.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Grzegorz Kapla.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Zanim Rafał Lemkin w czasie Zagłady ukuł termin genocide, "ludobójstwo", eksterminacja całych grup społecznych była w ogólnie przyjętej opinii prawników i rządzących suwerennym prawem władz każdego kraju. "Farmer ma prawo wytępić swoje stado. Jeśli próbujesz mu w tym przeszkodzić, naruszasz cudzą własność".
Konstanty Gebert śledzi historię ludobójstw ostatnich 120 lat, od wymordowania przez cesarskie Niemcy rdzennych mieszkańców Namibii, przez dokonane przez Turków ludobójstwo Ormian, zbrodnie popełnione w Kambodży Czerwonych Khmerów oraz w Rwandzie i w b. Jugosławii, aż po dokonujące się dzisiaj w Chinach wyniszczanie Ujgurów. Pyta o ich źródła i konsekwencje oraz o to, czy i jak możemy je powstrzymać, by hasło "Nigdy więcej" nie było pustym frazesem.
Ta podróż miała trwać pół roku. Wkrótce "pół roku" zmieniło się w dwa lata. W tym czasie opłynęli świat jachtostopem. Fidżi, Vanuatu, Wyspy Salomona. A poza tym deszczowa Patagonia, Buenos Aires, Cali. Tajemnicze żniwa w delcie Parany i tajemnicze rozmowy o kalendarzu Majów. I jeszcze trekking w Himalajach, ucieczka na drzewo przed samicą nosorożca w Nepalu, degustacja smażonych pająków w Kambodży. Pacyfik i jeszcze dalej to dobry tytuł. Jak na dwa lata podróży - dość gęsto od zdarzeń prawda? [Wojciech Cejrowski]
UWAGI:
Mapy na wyklejkach. Oznaczenia odpowiedzialności: Rafał Sigiel.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Świat po ludobójstwie. Kambodża po Pol Pocie. Przez lata dręczyli i mordowali, swoi swoich, Khmerzy Khmerów. Ci, którym udało się przeżyć, zostali bez domów, bez bliskich, z traumą, chorobą, obłędem. Bywa, że ich niewola trwa od dziesięcioleci. Samotność, ciemność i pustka. Udaje się dotrzeć tylko do nielicznych i rozpocząć leczenie. Dokoła widać bogactwo, które karmi się biedą i strachem. Nieopodal stoją świątynie Angkoru, odwiedzane przez miliony turystów z całego świata. Wojciech Tochman, z chłodną precyzją i ujmującą wrażliwością, opowiada o ludziach, których odwaga została na zawsze złamana. O bólu, którego nie dało się ukoić. O lęku, który nie odszedł i wciąż sprzyja przemocy. O nieufności, która zabija wspólnotę. Także o bezradności wobec uczuć i wobec choroby. W książce Tochmana dzisiejsza Kambodża to lustro, w którym odbija się cały świat.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Wojciech Tochman.
DOSTĘPNOŚĆ:
Została wypożyczona Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
WYPOŻYCZYŁ:
Na kartę 636786 od dnia 2024-06-25 Wypożyczona, do dnia 2024-12-23
Polska misja wojskowa w Kambodży (1992-1993) była przygotowana koszmarnie. Pojechali ludzie, którzy nigdy nie mieli broni w ręku. a nawet nie znali angielskiego. Brakowało jedzenia i sprzętu. Wartownik stał z bambusowym kijem. namioty pleśniały, auta się psuły, śmigłowce spadały. Sztab nie wiedział, co wyprawiają oddziały, bo a nie miał radiostacji. A nasi żołnierze ćpali, chlali i urzędowali w burdelach, a potem uciekali, nie płacąc. Jednego trzeba było odbijać zbrojnie. Jednak gdy polską bazę zaatakowali Czerwoni Khmerzy, daliśmy im łupnia. Mimo że rozkaz brzmiał: "Poddać się!".
UWAGI:
Bibliografia na stronach 268-[271]. Oznaczenia odpowiedzialności: Piotr Głuchowski.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni